Mieszko I, człowiek który sprzedał Lechię za wieczną władze.

Mieszko I, człowiek który sprzedał Lechię za wieczną władze.

Chrześcijaństwo babilońskie, religia władzy kastowej.

Przyczynek do zguby Lechii.



Mieszko I (Gall Anonim nazywał go Mesco, a Ibrahim ibn Jakub - Meshekh (Meszek). 

Co ciekawe Meszek, to nazwa ludu wywodzącego się od biblijnego Jafeta, syna Noego. Ludu, który miał zaginąć gdzieś na północy, i którego przez długi czas poszukiwali historycy i geografowie arabscy, żydowscy, a także chrześcijańscy. 

Jego inne brzmiało naprawdę Mьžьka (Mieżek) - ktoś kto nie widzi, bowiem nie widział on do 7 roku życia. Dago Mesco Dux, doskonale wiedział, że nie da rady obronić swej utopijnej władzy przed braćmi Słowianami.



Postanowił wyplenić wolność, za pomocą ślubu z agentką bractwa babilońskiego (grupa A-bra/h/m) Dobrawą i szybkiego przyjęcia wiary królów, babilońskiego - chrześcijaństwa.

Nie będzie Watykan, pluł nam w twarz. 

Mieszko I, który zapisał św. Piotrowi całe swoje państwo, jednak zaszczytu oficjalnej świętości nie dostąpił. 

Co stanęło na przeszkodzie.? Mieszko, nie potrafił podporządkować Słowian i przekonać ich do wiary w nowego wymyślonego na potrzeby elit, Boga.



Ta przemyślana decyzja zdrajcy, położyła kres Lechii i słowiaństwu. Czym więcej wiemy o sytuacji Lechii w okresie od 7 do 10 wieku, tym jaśniej kształtuje się nam sytuacja zafałszowania współczesnej historii Polski i upadku Lechii.

Idea władzy danej elicie przez ukrytego Boga, uaktywniła religijnych psychopatów do zepchnięcia samostanowiącym społeczeństwa w cień fałszywej władzy, niosącej strach i śmierć w imię m.in. Balla nazywanego teraz Chrystusem.  

"Dalekowzroczność" Mieszka, była okraszona szaleństwem słowiańskiego holokaustu, trwającego od ponad tysiąca lat. 



Tu nie chodziło o rolę pogaństwa, bowiem ludy słowiańskie były otwarte na innowierstwo. Tu chodziło tylko i wyłącznie o władze i przymus życia w społeczeństwie niewolniczo - kastowym.

Mieszko, być może nie zdawał sobie sprawy, z przekazania państwa pod watykańsko-babilońską jurysdykcje.

Skierowane do Polski zbrojne oddziały zwane zakonami, tępiły słowiańską kulturę, język i wierzenia, zabijały lokalnych władców, fałszowały dokumenty i przejmowały rodowe majątki. Co i dziś ma miejsce poprzez wywłaszczenie i kontrole państwa nad prywatnymi działkami ... 


(Dlaczego PiS realizuje zaplanowany w latach 90-tych, plan przejęcia gruntów rolnych : http://czuwajacy.blogspot.com/2016/04/dowody-zniewolenia-kastowego-cz2.html )



Nowy Porządek dociera do Lechii.

Wódz mający do tej pory takie same prawa jak każdy mieszkanie wioski, stał się dyktatorem, panem niewolników i pomazańcem bożym ... Oto początek polskiej edycji nowego porządku świata.

Dynastie, szlachta, monarchia, partie, księża i despoty zaczęły rządzić wolnością i majątkiem wolnych ludzi.



Babilońska - Chrystianizacja, doprowadziła do strasznych skutków społecznych, wojen, mordów, holokaustów, wojen domowych, nienawiści rasowej, kulturowej, wytworzeniem tezy i antytezy, każdego aspektu życia ...



Religia elit czcząca czarnych Bogów Babilonu, Rzymu, Egiptu..., była antytezą pogaństwa, w ciągu 1000 lat, wykreowano nowy obraz świata, nie pozwalając badać niszczonej historii. Nowa religia przejęła stare prawdy, stała się strażnikiem wiedzy tajemnej i kreatorem systemu kastowego.

Niedawno usłyszałem, że władcy sprzed tysiąca lat nie kierowali się geopolityką i nie kreowali dalekosiężnych planów strategicznych.?! 



Czyżby, dlaczego więc członkowie grupy A-bra/h/m, grupy Rusa, tajnych bractw, Babilończycy, Egipcjanie, poprzez wpływy w Rzymie, zrealizowali długofalowy plan podboju świata, osądzając władze na dualistycznej formie kreatywizmu.

O ile mali politycy, grający spektakl pod tytułem władza, kreują pięcioletnie plany na potrzeby mediów, to ich kreatorzy wyznaczyli im dzieło dezinformacji nie mające nic wspólnego z władzom lecz zarobkiem. 



Przybywający na ziemie polskie wysłannicy Watykanu w łatwy sposób zmanipulowały Mieszka, który oddał im Lechię, tak jak wiele lat pózniej Cortes oddał bractwu Babilońskiemu ziemie naiwnego ludu Majów. 

Mieszko prowadził od początku lat sześćdziesiątych X wieku trudną wojnę z potężnym Związkiem Lutyckim – konfederacją plemion słowiańskich zamieszkujących pomiędzy Łabą i Odrą.

 

Relacja saskiego kronikarza Widukinda nie pozostawia wątpliwości: 

" Mieszko nie tylko wojnę prowadził, ale też wyraźnie ją przegrywał. Lutycy pokonali go w dwóch bitwach, zabili jednego z jego braci i ogołocili pogranicza jego państwa, uwożąc ze sobą olbrzymie łupy.



Dwie klęski same w sobie nie zachwiały zapewne pozycją państwa Piastów. W niebezpieczeństwie znalazł się natomiast sam Mieszko. Wciąż był świeżo obranym władcą, potrzebującym udowodnić swoje umiejętności i prawo do zachowania przywództwa. 

Wojny prowadzone przez poprzedniego księcia, Siemomysła, przyzwyczaiły wojowników do ciągłych zwycięstw. Teraz, gdy żołnierze zostali nagle pozbawieni obiecanych łupów i poniżeni przez wroga, a ich oddziały zdziesiątkowano na polu bitwy, powszechne stawały się nawoływania, by ukarać winnego. 



Gdyby także i trzecia bitwa zakończyła się porażką, Mieszko musiałby się liczyć z buntem lub skrytobójczym zamachem. A że nie był jedynakiem, to nawet postawy swojego rodzeństwa nie mógł być do końca pewien."

Ojciec Dobrawa (dynastia Przemyślidów: najbardziej brutalna, bezwzględna i cyniczna rodziny w tej części Europy (Grupa A-bra/h/m), wyznawczyni kultu wielkiej bogini, zabił rodzonego brata, by przejąć tron. 



Jej babka zamordowała swoją teściową, by zgromadzić w swoim ręku pełnię władzy. Wychowując się w cieniu takich ludzi, Dobrawa też musiała być kobietą o psychopatycznym instynkcie zabójcy. To jest elita napiętnowana znakiem Kaina.

http://ligaswiata.blogspot.com/2016/01/t-sprawiedliwosc-nieistnieje.html

Takie elity rządzą światem bo nic tak bardziej nie demoralizuje niż władza, krew, ciało i pieniądze. 



Trwały właśnie przygotowania do decydującego rozstrzygnięcia zbrojnego. To od tej chwili wszystko zależało i Dobrawa bez wątpienia skorzystała ze sposobności, by omotać męża. (Na zdjęciach widać insygnia kreowane na podobieństwo insygniów staro słowiańskich i babilońskich - symbol pszczoły (lilijka), znaku X symbolizowanego na krzyż...)

W opowieściach, których z zainteresowaniem słuchał Mieszko, zaczęła odwoływać się do zbrojnych triumfów odnoszonych z imieniem Chrystusa (Balla) na ustach. 



Nie musiała sięgać daleko. Bitwy jej ojca, sukcesy wuja znanego dzisiaj jako święty Wacław (kult ludzi bogów), ale i morze krwi, w którym tonęło słowiańskie Połabie, podbijane przez Niemców. 

Wszystko to działo się z błogosławieństwem babilońsko - chrześcijańskiego Boga. Mieszko też miał szansę skorzystać z jego łaski – wystarczyło w porę Mu zaufać. A przede wszystkim: w porę zaufać Dobrawie. (Patrz na herby rodowe, ryciny pełne węży...)



Decyzja nie musiała być wcale efektem wielomiesięcznych rozmyślań i przygotowań. Nie musiały jej poprzedzać posty i długi katechumenat. 

Wręcz przeciwnie: wszystko, co wiemy na temat chrztu Mieszka, sugeruje, że odbył się on zupełnie spontanicznie. I nie był to nawet chrzest Polski, a chrzest rządzącej Słowianami fałszywej monarchii.



Do oślepionego okultyzmem Mieszka, dołączyły oślepione złotem i strachem marionetki, posłuszne psy będące dzisiejszym odpowiednikami masońskiej administracji, sądownictwa i armii. 

" W ślad za głową i swoim umiłowanym władcą natychmiast poszły ułomne dotąd członki spośród ludu i w szatę godową przyodziane, w poczet synów Chrystusa zostały zaliczone".



Wizja zdrajców, niewolników, pochlebców stąpający za swoim panem.

Chrzest, którego nigdy nie było.

Do dzisiaj wielu historyków twierdzi, że w tradycyjnych społecznościach religia stanowiła solidarne zobowiązanie całej wspólnoty. Jednak jest to kłamstwo wygodne rozwiazanie mające przyjąć następujący fakt: 

"Wszyscy musieli wierzyć w to samo, a zmiana wyznania księcia prowadziła do natychmiastowej i przymusowej konwersji jego poddanych."



W państwach słowiańskich na terenie dzisiejszej Rumuni, Rosji ... odnajduje się miejsca przeróżnych form kultów.  

http://ligaswiata.blogspot.com/2016/03/wygnani-sowianie-grupa-brahm-i-grupa.html

Na istnienie przymusowej konwersji nie ma żadnych istniejących dowodów.
Znane są nieliczne przypadki władców, którzy przyjmowali chrzest indywidualnie, nie zmuszając do tego nawet własnych dzieci, krewniaków czy współpracowników. 



Tak wyglądała konwersja ruskiej księżnej Olgi, a także wiele "nawróceń" wodzów w Skandynawii. Nawet jeśli za przykładem księcia szło jego otoczenie, to na tym rzecz się kończyła. 

Przynajmniej do XII wieku nikt nie próbował przeprowadzać masowych chrztów ani docierać z babilońską wiarą do prostej ludności nowo schrystianizowanych państw. 
Tak było w Czechach, na Węgrzech i z pewnością także w kraju zdrajcy Mieszka.

"Najwyższa pora odrzucić wizję, w której tysiące mężczyzn i kobiet gnają do najbliższego jeziora lub rzeki, by tam zmyć z siebie piętno grzechu pierworodnego pod okiem Jordana."



"Tak samo nie ma co sobie zaprzątać głowy okryciami interpretowanymi jako misy chrzcielne czy baptysteria z czasów Mieszka i Dobrawy. Polscy archeolodzy wręcz wyspecjalizowali się w poszukiwaniu podobnych obiektów. 

Tymczasem w średniowiecznej Europie w ogóle nie było żadnych baptysteriów rozumianych jako odrębne budynki czy wydzielone części świątyń służące wyłącznie zbiorowym chrztom dorosłych. "



"Konstrukcje, którym w Polsce przypisuje się taką funkcję, są zbyt duże i mają trudny do wytłumaczenia kształt. Nie sposób też wyobrazić sobie korzystania z nich w praktyce.

Przykładowo przyjmowanie chrześcijaństwa w tym, co archeolodzy uważają za basen chrzcielny w Poznaniu, musiałoby bardziej przypominać zabawę w aquaparku niż podniosłą uroczystość religijną. 

Zbiornik ten miał pochyłe, śliskie dno, obniżające się o ćwierć metra między jedną krawędzią a drugą. Zamiast myśleć o chrzcie, katechumen byłby zmuszony koncentrować całą swoją uwagę na utrzymywaniu równowagi. 



Tak naprawdę ten basen to raczej pozostałość po mieszadle do zaprawy murarskiej potrzebnej przy budowie pierwszych kamiennych budynków w stolicy Mieszka."

Nie było chrztu polski, była sprzedaż polski Rzymowi i Watykanowi, w zamian za co królowie, a potem prezydenci (rezydenci zła) mają prawi do zarządzania i czerpania zysków z państwa handlowego.

Ogółem Dobrawa wcale nie doprowadziła do ochrzczenia państwa Piastów. Coś takiego jak chrzest Polski po prostu nigdy nie miało miejsca. 



Miała miejsce inna uroczystość związana z przejęciem korony cesarskiej przez Mieszka I, doprowadziło to do przemienienia Lechii w cząstkę cesarstwa rzymskiego wchodzącego w skład globalnego imperium babilońskiego. 

Księżna, wyznawczyni wielkiej bogini nawróciła Mieszka na kult władzy jednostkowej, powierzonej elitom przez bogów takich jak Ball.

To już był wielki sukces, który w zupełności wystarczył, by popchnąć losy kraju na nowe tory. 



Kraj wolnych ludzi, zmienił się w część imperium kastowego, włączającego miliony istnień ludzkich do puli niewolników należących do Babilonu.  

W 967 roku, przy wsparciu kilkuset czeskich wojowników, władca Wielkopolski rozgromił Lutyków w decydującej bitwie. Po kraju rozniosła się wieść o potędze nowego Boga, pod którego sztandarami walczył. 

Dowódcy, wielmoże i krewniacy księcia, początkowo sceptyczni, a może nawet oburzeni decyzją Mieszka, teraz jeden po drugim szli w jego ślady.

Widząc, że mogą zwiekszyć swoją władze kosztem niższych kast społecznych ...

Do dziś elita postępuje w podobny sposób, kreuje dwa nurty wierzeń otwarty dla społeczeństwa i zakamuflowany będą częścią sekretnych rytuałów. 



"Jako chrześcijanin Mieszko wciąż jadł mięso w dni postne i nagminnie zapominał o piątym przykazaniu. Pewnie nie przestał nawet składać ofiar pogańskim bożkom, dbając, by Bóg dostał świeczkę, a diabeł (albo raczej któryś z duchów opiekuńczych) ogarek. 

Tak, pomimo przyjętego chrztu, postępował węgierski książę Gejza. Swojemu biskupowi tłumaczył, że "stać go na to, ponieważ jest bogaty". "

Kapłanki wielkiej bogini ogrywają i odgrywały w budowanie nowego dwu kastowego porządku świata ważną rolę, poprzez demoralizację wyznawczynie kultu babilońskiego zdobywają i niszczą męskie dusze i serca, topiąc narody, ich moralności i wyższy stopień człowieczeństwa.

Nie ukrywajmy tego, na najwyższym miejscu w strukturze społecznej stoi królowa roju. 

http://filozofia-nwo.blogspot.com/2016/02/nikola-tesla-i-wojciech-dydymus.html

Liga Świata

P.s.

W X w. funkcjonował już w Krakowie ważny ośrodek chrześcijaństwa.Tyle że późno słowiańskiego, czyli cyrylo-metodiańskiego. 

Chrześcijaństwo to narodziło się z pilnej potrzeby szerzenia nowej wiary wśród Słowian. Do czasów Cyryla i Metodego, nawet jeśli już ochrzczono jakieś słowiańskie plemię, to nowa religia z racji swej liturgii w języku łacińskim była niezrozumiała dla neofitów. Z reguły po odejściu misjonarza Słowianie wracali do starej religii. 



Dlatego, książę wielkomorawski Rościsław zwrócił się do cesarza bizantyjskiego Michała III [ok. 861 r.] z prośbą o przysłanie nauczycieli, którzy mogliby z łaciny i greki „wyłożyć słowa ksiąg i ich znaczenie”. 

Cesarz wyznaczył do spełnienia tej roli na Morawach dwóch misjonarzy: Konstantyna (zwanego później Cyrylem) i Metodego. Więc nie tylko Niemcy, chcieli oduczyć nas rodzimej mowy.



Wielką "mądrością" , a może zwykłym cwaniactwem, wykazał się też papież Hadrian II, który – nie chcąc być gorszy od bizantyjskiego cesarza – zezwolił tym dwóm misjonarzom na opracowanie słowiańskiego alfabetu (zwanego później głagolicą) i przetłumaczenie liturgii na język słowiański. 

Tak próbował oddzielić to nowe
chrześcijaństwo od wpływów obrządku wschodniego. Temu też służyło nadanie sakry biskupiej św. Metodemu. 

Kościół słowiański nie zamknął się w obrębie wielkomorawskiego państwa, lecz starał się z powodzeniem oddziaływać na sąsiadów. 

Jego misje ewangelizacyjne miały większe szanse powodzenia właśnie z powodu przełamania bariery językowej. 

Tam gdzie ich skuteczność była zbyt mała, wkraczały zbrojnie oddziały książęce i pierwsze zakony. 

W „Żywocie świętego Metodego”, znajduje się przecież bardzo charakterystyczny zapis, potwierdzający tę zasadę. 

Otóż św. Metody miał w taki sposób zwrócić się do księcia Wiślan, który w swoim księstwie nie dopuszczał do misji ewangelizacyjnych: 

„Dobrze będzie dla ciebie, synu, ochrzcić się z własnej woli na swojej ziemi, abyś nie był przymusem ochrzczony na ziemi cudzej”. 

Rzeczywiście w niedługim czasie książę wielkomorawski Świętopełk najechał ziemie Wiślan. Zapewne wprowadził tam chrześcijaństwo "słowiańskie". Sam książę Wiślan (Wisz?) został ochrzczony prawdopodobnie w Nitrze. Podobnie działo się z plemieniem Ślężan.

Jeśli później uznajemy ziemie Wiślan (Małopolskę) i Śląsk za ziemie pod władztwem Mieszka I, to chrzest w jego państwie odbył się już w końcu IX w. Wtedy za chrztem poszło budownictwo sakralne na tych terenach. 

Zachowane resztki kościołów w Krakowie, Sandomierzu, Przemyślu, Wiślicy, Lublinie i Zawichoście pochodzą z końca IX oraz pierwszej. poł. X w. 

Powstawały też "słowiańskie" biskupstwa – np. we Wrocławiu, zastąpione później rzymskokatolickim. 

Świadczyć to może, że mimo wydanej przez papieża Stefana VI bulli „Quia te zelo fidei”, uznającej chrześcijaństwo słowiańskie za heretyckie, u nas się ono rozwijało. 

I zapewne dlatego za datę wprowadzenia naszych ziem do chrześcijańskiej Europy polski Kościół wolał uznać dzień chrztu Mieszka I. Faktycznie dzień chrztu oddał władze nad polską hierarchii świeckiej i kościelnej, sprowadzając ludzi do roli pszczół robotnic.

Trzeba przyznać, że ochrzczony książę z gorliwością neofity przystąpił do upowszechniania Krzyża na swoich ziemiach dla dobra swej rodziny i swej kasty, bowiem na tym polega wiara w Boga człowieka. 

Mieszko liczył, że z nową królewską religią wprowadzi do swojego państwa naukę przydatną także do wszechstronnego rozwoju. Jednak każdy mądry człowiek wie, że nauka to nie wiedza tylko sposób na hodowanie wiernych niewolników. 

To, co władcy i cudzoziemskim duchownym wydawało się słuszne, zupełnie inaczej było odbierane przez mieszkańców księstwa.

Bunt antychrześcijański.

Brutalne niszczenie wszelkich śladów słowiańskich kultów, nakaz bezwarunkowego wypełniania zasad nowej wiary (podawanej w dodatku w niezrozumiałym dla odbiorców języku), obowiązek świadczeń na rzecz powstających i wyraźnie bogacących się kościołów, surowe kary za nieprzestrzeganie postów i pracę w dniu świątecznym musiały wywoływać sprzeciwy. 

( A dziś, jest to wasza fałszywa tożsamość, z którą głupcy się obnoszą nie zauważając, że są niewolnikami bawiącymi się podarowanymi im koralikami, w zamian za całe państwo. 
http://samostanowienie.blogspot.com/2016/03/zagubiona-tozsamosc.html )

W drugiej dekadzie rządów Bolesława Chrobrego doszło nawet do pierwszej większej rebelii pogańskiej. 

Została bardzo szybko i bardzo krwawo stłumiona. Przed kolejnym dylematem, w co i komu wierzyć, postawiono ludność Polski w czasie półrocznych rządów księcia Bezpryma. 

Kiedy książę ten zagarnął władzę – z pomocą wojsk kijowskich Jarosława Mądrego – w opuszczonym przez Mieszka II kraju próbował zapewne wprowadzić chrześcijaństwo obrządku wschodniego. 

Sam przeszedł na ten obrządek w Kijowie. Spowodowało to absolutny zamęt religijny, gdyż po powrocie do władzy Mieszka II znowu przywracano wyznanie rzymskie.

Chaos religijny spowodował, że po śmierci Mieszka II wybuchła w Polsce z niezwykłą siłą i brutalnością rebelia neopogańska. 

Jan Długosz tak o niej pisał: 

„Znęcano się nad księżmi, zabijając ich różnymi sposobami. Jednych przebijano nożami lub dzidami, innym podrzynano gardła, jeszcze innych… kamienowano jakby jakieś ofiary” (notabene polski Kościół nigdy nie wystąpił o wyniesienie na ołtarze ofiar tej rebelii, skądinąd męczenników za wiarę). 

Do buntu dołączył także następca Mieszka II na królewskim polskim tronie, Bolesław II Zapomniany.

Jego skrytobójcza śmierć w 1038 r, nie przerwała neopogańskiej ofensywy. Spotęgował ją najazd czeskiego księcia Brzetysława I. 

Ten nie tylko rabował i niszczył kościoły i klasztory, lecz wywiózł także do Czech szczątki św. Wojciecha, jego brata bł. Gaudentego oraz Pięciu Braci Męczenników. 

Po czym ogłosił, że Polska nie jest krajem chrześcijańskim, ponieważ nie posiada ani jednego swojego świętego i żadnych relikwii.

Miał wiele racji i nie tylko z tego powodu. Odwrót od chrześcijaństwa stał się faktem. Oto w „Rocznikach z Hildesheim”, odnotowując śmierć Mieszka II, napisano wprost: 

„Chrześcijaństwo tamże [w Polsce] przez jego poprzedników dobrze zaczęte, a przez niego bardziej umocnione, żałośnie upadło”. 

Inne niemieckie kroniki wspominały, że śmierć polskiego króla oznaczała wydanie kraju na pastwę "pogan". Kolejnym dowodem na ówczesny upadek chrześcijaństwa w naszym kraju była bulla papieża Benedykta IX. 

Zezwalając na wyjście z klasztoru szpiega watykańskiego księcia Kazimierza Karola (zwanego później Odnowicielem) i objęcie władzy w Polsce, nałożył na cały naród takie oto obowiązki wobec Kościoła: 

„Corocznie płacić będą Polacy kurii papieskiej zwyczajny pieniądz od każdej głowy, wyłączając głowy szlacheckie, nie będą zapuszczać włosów na głowie i brodzie, zwyczajem barbarzyńskim, ale będą je starannie podstrzygać. Wielkiego Postu przestrzegać o trzy tygodnie dłużej niż w innych krajach. 

W uroczystych zaś świętach Chrystusa i Panny Marii matki Jego, ubierać się będą w chustę płócienną białą, na kształt szaty u szyi związaną, wiecznie też będą obowiązani, aby w Bogu i w Wierze Chrześcijańskiej wdzięczniejszymi i gorliwszymi byli”. 



( Dlaczego wyłączając z tego szlachtę, jak został wprowadzony system tytularny i herbarz, o tym wkrótce, nie ufajcie ludziom chcącym siać hierarchizm tytularny ... )

Takimi karami i nakazami Kościół rzymskokatolicki uwalniał wtedy od interdyktu rzuconego za szerzenie lub powrót pogaństwa. Zwolennicy tezy o trwałości chrześcijaństwa na naszych ziemiach uważają tę bullę za falsyfikat, tylko nie odpowiadają na pytanie, po co w takim razie powstał...



Powrót kultu babilońskiego, powrót grupy A-bra/h/m i grupy Rusa.

Kazimierz Odnowiciel robił wszystko, aby sprostać wymogom papieskiej bulli. Rozpoczął odbudowę kościołów i klasztorów. Jednakże stan kasy państwowej nie sprzyjał intensyfikacji tych prac, gdyż w zrujnowanym kraju trzeba było także myśleć o inwestycjach zapewniających jego bezpieczeństwo. 

Praktycznie ponownego umocnienia chrześcijaństwa na naszych ziemiach, swoistego „chrztu po raz trzeci”, dokonał dopiero król Bolesław Śmiały, syn Kazimierza Odnowiciela. Dzięki skutecznym wojnom i odnoszonym w nich korzyściom materialnym mógł fundować kościoły i klasztory. 



Uzyskał zgodę na ponowne mianowanie arcybiskupa gnieźnieńskiego, tworzył na polskich ziemiach nowe biskupstwa. 

Jego zasługi na tym polu były powszechnie znane w kurii papieskiej. Nie przypadkiem zakon benedyktynów na wniosek swojego klasztoru w Ossiach – gdzie król Bolesław Śmiały miał ponoć zakończyć życie – wystąpił (choć nieskutecznie) o jego beatyfikację. A na wieść o królewskiej śmierci odbyła się uroczysta msza żałobna w katedrze krakowskiej.